Katecheza, 9 listopada 2025.
Co oznacza słowo Chrystus?
Głową państwa polskiego jest prezydent. Obejmując urząd, składa on przed
Zgromadzeniem Narodowym uroczystą przysięgę. Nie zawsze jednak tak było. Przez długie
wieki Polską rządzili królowie. Oficjalnym momentem objęcia przez każdego z nich władzy
była uroczysta koronacja, odbywająca się podczas Mszy Świętej. W czasie takiej koronacji
każdy władca, oprócz tego, że otrzymywał koronę, był też uroczyście namaszczany olejami
świętymi na znak, że jest wybrany przez Boga – jest Bożym pomazańcem.
Także w Izraelu namaszczano w imię Boże królów, kapłanów, a niekiedy także
proroków. „Takim namaszczonym miał być przede wszystkim Mesjasz, którego Bóg miał
posłać, by zapoczątkował ostatecznie Jego Królestwo. Mesjasz miał być namaszczony
Duchem Pańskim równocześnie jako król i kapłan, ale także jako prorok” (KKK 436). Pierwsi
uczniowie uwierzyli, że Jezus wypełnił tę mesjańską nadzieję Narodu Wybranego. Dlatego
bardzo wcześnie dodali do imienia „Jezus” tytuł „Chrystus”, który jest greckim tłumaczeniem
słowa „Mesjasz” ,czyli „namaszczony”. Szczególny akt, przez który Jezus Bóg-Człowiek
objawił się jako Mesjasz, dokonał się podczas chrztu w Jordanie, gdy sam Bóg namaścił Go
Duchem Świętym i mocą (por. Dz 10,38).
Co zatem oznacza tytuł „Chrystus”, który szybko stał się imieniem własnym Jezusa?
W Nowym Testamencie słowo „Chrystus” jako imię Jezusa występuje aż 529 razy. Tytuł ten
oznacza, że Jezus jest zapowiadanym przez proroków Mesjaszem, posłanym przez Boga do
ludzi, aby ich zbawił. Został On namaszczony mocą Ducha Świętego na Króla, Kapłana i
Proroka, aby realizując tę potrójną funkcję wypełnił zbawczą wolę Boga wobec świata (por.
KKK 436). Znaczna grupa ludzi w Izraelu oczekiwała Mesjasza, który stanie na czele
powstania narodowego i wyzwoli Naród Wybrany spod rzymskiego panowania. Jezus jednak
pokazał, że prawdziwa misja mesjańska polega na czym innym: Mesjasz przyszedł, aby
wyzwolić nie tylko Izraelitów, ale wszystkich ludzi; i nie spod panowania Rzymu, ale z
niewoli grzechu i śmierci. Chrystus jest zatem Królem, lecz nie takim jak królowie, których
znamy z podręczników historii. Jego królowanie i władza ma charakter szczególny, nabiera
bowiem prawdziwego znaczenia dopiero z perspektywy krzyża. Jezus powie sam o sobie i
swej misji: „Syn Człowieczy (…) nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje
życie na okup za wielu” (Mt 20,28). Jest także Kapłanem, który przelewa własną krew i
składa własne życie jako ofiarę (1 J 2,2) na przebłaganie za nasze grzechy (por. Ga 1,4). Jest
wreszcie Prorokiem, który bezkompromisowo głosi wolę Ojca.
Przez sakrament chrztu każdy chrześcijanin staje się uczestnikiem mesjańskiego
posłannictwa Chrystusa. Jako lud kapłański mamy prawo do składania Bogu duchowych
ofiar. Jako uczestnicy funkcji prorockiej możemy i powinniśmy głosić Ewangelię słowem i
czynem. Biorąc zaś udział w posłannictwie królewskim mamy panować nad sobą i zmieniać
świat na lepsze.
Katecheza 2 listopada 2025.
Co to jest Wcielenie?
Od zarania dziejów człowiek tęsknił za tym, by być blisko Boga. Ta tęsknota została
zaspokojona, gdy odwieczne Słowo Boże stało się człowiekiem. Wspaniale wyraża to znana
kolęda Franciszka Karpińskiego „Bóg się rodzi”. Jej tekst pięknie ukazuje, jak nieskończony
Bóg staje się bliski człowiekowi. Święta Bożego Narodzenia, które przypominają co roku to
wydarzenie, pokazują, że obraz Boga, którego należy kochać tylko ze strachu, jest całkowicie
obcy myśli chrześcijańskiej. Biblia mówi bowiem o Bogu jako kochającym, miłosiernym i tak
bliskim, że człowiek ma prawo zwracać się do Niego „Abba”, czyli „Ojcze”.
Od początku dziejów Pan Bóg okazuje człowiekowi tę wielką miłość. W Piśmie
Świętym czytamy, że Bóg „tak umiłował świat, że Syna Swego Jednorodzonego dał, aby
każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Ów zrodzony przed
wiekami z Ojca Boży Syn, nazwany został przez świętego Jana „Słowem” (J 1,1), z miłości
do ludzi sam stał się człowiekiem, przyjmując z Maryi ludzkie ciało. Ten fakt nazywamy
Wcieleniem. Katechizm Kościoła Katolickiego podaje cztery powody, dla których Bóg stał się
człowiekiem. Są nimi: chęć zbawienia człowieka (por. KKK 457), pragnienie, by człowiek
poznał miłość Boga (por. KKK 458), ukazanie ludziom wzoru świętości (por. KKK 459)
oraz danie im uczestnictwa w Boskiej naturze (por. KKK 460).
Bóg zapragnął zbawić człowieka, jednając go ze Sobą. To pojednanie dokonało się w
osobie Wcielonego Słowa Bożego, Jezusa Chrystusa, który jest jednocześnie prawdziwym
Bogiem i prawdziwym Człowiekiem. Chcąc dokonać owego pojednania, Druga Osoba Trójcy
Świętej przyjęła ludzkie ciało (por. KKK 457). Pragnienie zbawienia człowieka było
wyrazem miłości Boga. Jak mówi Katechizm, „Słowo stało się Ciałem, abyśmy poznali w ten
sposób miłość Bożą” (KKK 458). Zatem miłość Boga do ludzi jest kolejną przyczyną
przyjęcia przez Niego ludzkiej natury.
Katechizm poucza, że Słowo stało się Ciałem także po to, by być dla ludzi wzorem
świętości (por. KKK 459). Na Górze Przemienienia Ojciec daje polecenie: „Jego słuchajcie”
(Mk 9,7). Posłuszeństwo Jezusowi oznacza przede wszystkim wypełnianie przykazania
miłości, w myśl słów zapisanych na kartach Ewangelii: „daję wam przykazanie nowe, abyście
się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem” (J 15,12). Jednym słowem, aby osiągnąć
świętość, winniśmy postępować tak jak nauczał i żył Chrystus – aż do heroicznej miłości
Boga i bliźniego (por. KKK 459).
Bóg okazując człowiekowi swą miłość poprzez przyjęcie ludzkiego ciała, uczynił
ludzi „uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1,4). Jak za świętym Ireneuszem poucza Katechizm
Kościoła Katolickiego, „Syn Boży stał się Synem Człowieczym: aby człowiek (…) stał się
synem Bożym” (KKK 460). Można zatem powiedzieć, że przyjęcie przez Boga ludzkiej
natury nadało jej niewyobrażalną wprost godność, polegającą na uczestniczeniu w naturze
samego Boga oraz na byciu jego dzieckiem.
Katecheza 26 października 2025.
Jak rozumieć prawdę, że Jezus Chrystus jest zarówno prawdziwym Bogiem i
prawdziwym człowiekiem?
W każdą niedzielę chrześcijanie zgromadzeni na Mszy świętej wyznają swoją wiarę w
następujących słowach: ,,Wierzę w Jednego Pana Jezusa Chrystusa, Syna Bożego
Jednorodzonego, który z Ojca jest zrodzony przed wszystkimi wiekami, Bóg z Boga,
Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego zrodzony a nie stworzony,
współistotny Ojcu”. Wyznanie to dotyczy jednej z zasadniczych prawd wiary
chrześcijańskiej: wiary w Jezusa Chrystusa, będącego zarazem prawdziwym Bogiem i
prawdziwym Człowiekiem.
Na przestrzeni wieków Kościół musiał bronić zarówno boskości Jezusa, jak i Jego
człowieczeństwa, które, zwłaszcza w pierwszych wiekach, były kwestionowane przez herezje.
Pierwsze sobory powszechne (w Nicei – 325 r., w Efezie – 431 r., w Chalcedonie – 451 r., w
Konstantynopolu – 553 r.), przeciwstawiły się tym błędnym poglądom. W wyniku obrad
soborowych, na podstawie Objawienia, wypracowana została nauka o prawdziwym Bóstwie i
jednocześnie prawdziwym człowieczeństwie Chrystusa. Katechizm Kościoła Katolickiego
naucza: ,,Kościół wyznaje (…) że Jezus jest niepodzielnie prawdziwym Bogiem i
prawdziwym człowiekiem. Jest On prawdziwie Synem Bożym, który stał się człowiekiem,
naszym bratem, nie przestając przez to być Bogiem, naszym Panem” (KKK 469).
Szukając odpowiedzi na pytanie, czy Jezus jest naprawdę Synem Bożym, musimy
sięgnąć do Nowego Testamentu, a zwłaszcza do Ewangelii. Jezus sam wielokrotnie mówił,
Kim jest. Nazywał siebie wysłannikiem Bożym – Mesjaszem i rzeczywistym Synem Boga.
Świadczy o tym Jego zeznanie przed Kajfaszem. Na Kajfaszowe uroczyste zapytanie:
„Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży?”,
Chrystus odpowiedział: „Tak, Ja nim jestem” (Mt 26,63-64). Za to świadectwo o sobie
otrzymał wyrok śmierci, a mimo to nie odwołał go, była to bowiem sprawa zasadnicza.
Szczególne znaczenie dla potwierdzenia boskości Jezusa mają świadectwa biblijne
zachowane m.in. w Ewangelii św. Jana: „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas. I
oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i
prawdy” (J 1,14) oraz w Liście do Kolosan: „W Nim bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo na
sposób ciała” (Kol 2,9). Dowodem boskiego posłannictwa Chrystusa była również Jego
nauka, potwierdzona cudami.
Jezus jest także prawdziwym człowiekiem. Znaczenie tego faktu potwierdził Sobór
Watykański II nauczając, że Chrystus okazał swą solidarność z ludźmi i objawił im Siebie
samego. Syn Boży przez swoje wcielenie zjednoczył się z każdym człowiekiem. Ludzkimi
rękami pracował, ludzkim myślał umysłem, ludzką działał wolą. Ludzkim sercem kochał. Stał
się jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu (por. KDK 22). Jezus jako
człowiek bywał głodny, spragniony, zmęczony. Pełną rzeczywistość Jego ludzkiego życia
pokazał nam św. Łukasz Ewangelista pisząc, że Jezus wzrastał „w mądrości, w latach i w
łasce” (Łk 2,52). Przyjął zatem człowieczeństwo ze wszystkimi jego właściwościami i
ograniczeniami. Jak naucza Katechizm, „jedyne i wyjątkowe Wcielenie Syna Bożego nie
oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem, ani że jest On
wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się
prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem”(KKK 464).
Katecheza 19 października 2025.
Co oznacza imię Jezus?
W kolejnej części Credo przechodzimy do słów: wierzę w Jezusa Chrystusa. Zacznijmy
cykl naszych katechez na temat tej części wyznania wiary od zastanowienia się co oznacza imię
Jezus? O nadaniu dziecku imienia rodzice rozmawiają na długo przed jego pojawieniem się na
świecie. Często do tych dyskusji włączają się inni członkowie rodziny, przyjaciele czy znajomi.
Dlaczego tak prosta zdawałoby się czynność, jaką jest nadanie dziecku imienia, budzi tyle emocji?
Dlaczego rodzice przywiązują do tego faktu tak wielkie znaczenie?
Odpowiedzi na te pytania można odnaleźć w dość powszechnie występującym
przekonaniu człowieka o istnieniu pewnych treści, zawierających się w noszonym imieniu, o
randze samego imienia. Rodzice nadają dziecku imię, aby wyposażyć je w pewne cechy. Imię jest
więc niejako ukierunkowaniem życia człowieka, życzeniem czy błogosławieństwem. Ważne jest
również to, iż zwracanie się po imieniu wyraża bliską relację międzyosobową. Dlatego jesteśmy
po imieniu tylko z ludźmi, którzy są nam w jakiś sposób bliscy. Rozważmy zatem, jakie znaczenie
ma dla nas szczególne Imię, o którym Pismo Święte mówi, że „nie ma w żadnym innym
zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy
być zbawieni” (Dz 4,12).
Imię Jezus zostało nadane naszemu Zbawicielowi bezpośrednio przez Boga. Nie nadano
go z ludzkiej inicjatywy, ale zostało objawione Maryi przy zwiastowaniu. Katechizm Kościoła
Katolickiego naucza, że w chwili zwiastowania anioł Gabriel nadaje mającemu się narodzić
Dziecięciu jako własne imię Jezus, które wyraża zarówno Jego tożsamość, jak i posłanie. „Jezus”
w języku hebrajskim oznacza: „Bóg zbawia”, „Jahwe jest zbawieniem”. Ponieważ jedynie Bóg
„może odpuszczać grzechy” (Mk 2,7), to On w Jezusie, swoim odwiecznym Synu, który stał się
człowiekiem, „zbawił lud od jego grzechów” (Mt 1,21). W ten sposób w Jezusie Bóg wypełnia
całą historię zbawienia dla dobra ludzi. Jezus z Nazaretu nie tylko nosi imię, które mówi o
zbawieniu, ale także JEST Tym, którego to imię oznacza: jest Zbawicielem. Świadczą o tym
pewne zwroty użyte przez ewangelistów. Łukasz zapisał „narodził się wam Zbawiciel” (Łk 2,11) a
Mateusza dodał „On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1,21). Zwroty te
odzwierciedlają prawdę objawioną, którą głosi cały Nowy Testament, a najpełniej wyraża święty
Paweł Apostoł, gdy pisze: „Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię
ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano (…) i aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca” (Flp 2, 9-11). Mimo, że imię Jezus nosiło
wielu synów narodu żydowskiego przed Chrystusem – zarówno w Starym, jak i w Nowym
Testamencie, to tylko w Jezusie Chrystusie imię to osiąga pełnię swego znaczenia. On bowiem
jest właśnie Tym, w którym i przez którego Bóg dokonał zbawienia człowieka. To właśnie imię
Jezus jest właściwym imieniem Boga Zbawiciela. Nawet złe duchy boją się Jego imienia,
uczniowie w Jego imię dokonują cudów, ponieważ Ojciec udzieli im wszystkiego, o co Go
poproszą w imię Jezusa. Stąd imię Jezus znajduje się w centrum modlitwy chrześcijańskiej,
wszystkie bowiem modlitwy liturgiczne kończą się formułą: „Przez naszego Pana Jezusa
Chrystusa”. Podobnie punktem kulminacyjnym modlitwy „Zdrowaś Maryjo” są słowa:
„błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus”. Imię „Jezus” towarzyszy zatem chrześcijanom
przez całe życie.
Katecheza 12 października 2025.
Dlaczego na świecie jest tyle zła?
Jednym z pytań, które nieustannie powraca w rozmowach ateistów i agnostyków z
osobami wierzącymi jest to: „Skoro Bóg jest wszechmocny i miłosierny, to dlaczego na
świecie jest tyle zła?” Jak pogodzić prawdę o Bożej wszechmocy i miłosierdziu ze złem, które
dostrzegamy wokół siebie? Nie są to pytania banalne. I nie są to też pytanie, które świadczą o
wrogim stosunku do wiary. Te kwestie przewijają się przez wiele ksiąg Biblii. Księga Hioba
jest właściwie jednym wielkim pytaniem o to, dlaczego Bóg nie ingeruje, gdy zło dotyka
niewinnej osoby.
Próbując odpowiedzieć na te pytania należy zaznaczyć, że człowiek na wszystko
patrzy z perspektywy doczesności: chciałby sprawiedliwości tu i teraz. Bóg jednak patrzy na
rzeczywistość inaczej, postrzegając ją z perspektywy wieczności. To, co może nam się
wydawać obecnie niesprawiedliwe, wyjaśni się dopiero u kresu czasów. Ogrom zła, którego
doświadczamy teraz – czy są to choroby, wojny, katastrofy, przestępstwa czy innego rodzaju
bóle i cierpienia – ostatecznie nie okaże się większy od dobra, które Bóg wyprowadził z
całego tego trudu zmagania się ze złem. Wyjaśnia to także Katechizm Kościoła Katolickiego
w następujący sposób: „Dlaczego Bóg nie stworzył świata tak doskonałego, by żadne zło nie
mogło w nim istnieć? W swojej nieskończonej mocy Bóg zawsze mógłby stworzyć coś
lepszego. W swojej nieskończonej mądrości i dobroci Bóg chciał jednak w sposób wolny
stworzyć świat „w drodze" do jego ostatecznej doskonałości. To stawanie się dopuszcza w
zamyśle Bożym pojawianie się pewnych bytów, a zanikanie innych; dopuszcza obok tego, co
najdoskonalsze, także to, co mniej doskonałe; obok budowania natury, również zniszczenia.
Obok dobra fizycznego istnieje zatem także zło fizyczne tak długo, jak długo stworzenie nie
osiągnie swojej doskonałości”. (KKK 310)
Ważną częścią tego wyjaśnienia jest kwestia wolności. Owszem, Bóg mógłby
stworzyć świat „doskonały” w sensie mechanicznym, w którym wszystko funkcjonowałoby
jak w zegarku. Ale brakowałoby w nim jednego elementu, najistotniejszego z punktu
widzenia Boga: wolności. Jeśli zaś ten element istnieje, to oznacza to, że wszelkie istoty
wolne i rozumne mogą wybrać zarówno dobro, jak i zło – ze wszystkimi tego
konsekwencjami, które dotykają nie tylko ich samych, ale całe ich otoczenie. Aniołowie i
ludzie – stworzenia rozumne i wolne – muszą zdążać do swego ostatecznego przeznaczenia
przez wolny wybór, a przede wszystkim przez miłość. Mogą więc błądzić i popełniać
grzechy. W ten właśnie sposób zło moralne weszło w świat; jest ono nieporównanie większe
od zła fizycznego. Bóg w żaden sposób, ani bezpośrednio, ani pośrednio, nie jest przyczyną
zła moralnego. Dopuszcza je jednak, szanując wolność swego stworzenia, i w sposób
tajemniczy potrafi wyprowadzić z niego dobro. Wyjaśnia nam Katechizm Kościoła
Katolickiego, że „Bóg wszechmogący… ponieważ jest dobry w najwyższym stopniu, nie
pozwoliłby nigdy na istnienie jakiegokolwiek zła w swoich dziełach, jeśli nie byłby na tyle
potężny i dobry, by wyprowadzić dobro nawet z samego zła” (KKK 311).
Katecheza, 5 października 2025.
Co to jest Opatrzność Boża?
W czasie naszych ostatnich katechez pochylaliśmy się nad tajemnicą Boga Stworzyciela
świata i człowieka. Pozostaje nam jeszcze zastanowić się czy Bóg stworzył świat i w niego już nie
ingeruje? Czy w jakiś sposób ciągle „towarzyszy” swojemu stworzeniu? Stare polskie przysłowie
mówi: Pan Bóg coś na nas dopuści, ale nigdy nas nie opuści. Wyraża ono prostą wiarę w to, że
Bóg jest bliski człowiekowi. Opiekuje się wszystkim, co stworzył, a szczególnie człowiekiem.
Niekiedy nawet trudne doświadczenia przeszłości, również te naznaczone cierpieniem, potrafimy
odczytać jako palec Boży kierujący naszym życiem. Święty Paweł zapewnia: „Wiemy przecież, że
tym, którzy kochają Boga i którzy zostali powołani zgodnie z Jego wcześniejszym zamysłem,
wszystko służy dla ich dobra” (Rz 8, 28). Bóg kieruje biegiem świata i jego historią, ale nie niszczy
wolności człowieka, lecz ją szanuje i przewiduje.
Opatrzność Bożą możemy porównać do obrazu Boga, który dyryguje niezliczoną ilością
instrumentów, chórów i solistów tworzących wielką symfonię Kosmosu. Gdyby człowiekowi
przeciętnie znającemu się na muzyce wręczono partyturę jakiegoś utworu, np. Symfonii nr 40 g-
moll Mozarta, i zażądano od niego, by wykonał to wielkie dzieło z udziałem chóru i orkiestry,
z pewnością odpowiedziałby, że nie potrafi tego zrobić. Nie zna tych tajemniczych znaków,
którymi jest zapisana całość, i nie wie, kiedy wprowadzić poszczególne instrumenty, kiedy dać
znak do rozpoczęcia partii solowych. To przekracza jego możliwości. Podobnie niezrozumiałe
dla człowieka mogą być znaki i poszczególne partie „muzyki”, którą Bóg „skomponował”, gdy
tworzył świat, i której wykonaniu „dyryguje”. On jest kompozytorem znającym cały utwór
i dyrygentem, który prowadzi „orkiestrę świata”. Wysłuchana muzyka staje się piękna,
a poszczególne nuty partytury odnajdują sens dopiero w całości utworu. Opatrzność Boża jako
opieka Boga nad wszystkim, co stworzył, nie jest jednak kierowaniem dziejami świata z oddali
i dystansu. Celem Stwórcy jest doprowadzenie wszystkiego do pełnej doskonałości, do której nas
przeznaczył.
Wiara w Opatrzność wyraża prawdę, że Bóg nie jest obojętnym Stwórcą, który nas
powołał do życia, a potem powiedział: „radźcie sobie sami”. Jest zupełnie inaczej — Bóg ma nas
cały czas na oku, co nie znaczy, że On sam wszystko robi za nas. Podobnie jak rodzice, którzy
z troską patrzą na swoje dzieci, pragną ich dobra, a przecież pozwalają im żyć swoim życiem.
Dziecko nie jest nakręconą zabawką rodziców, człowiek nie jest zaprogramowany przez Boga.
Bóg znajduje się u podstaw działania człowieka, jak mówi św. Paweł: „Bóg bowiem
sprawia, że pragniecie i działacie zgodnie z Jego upodobaniem” (Flp 2, 13). Pan Bóg bardzo
rzadko rządzi światem bezpośrednio, kiedy np. wchodzi w porządek natury przez swoje cudowne
interwencje. Zwykle działa pośrednio, np. przez innych ludzi, tak jak przez rodziców kieruje
dziećmi. Głos sumienia, wychowanie, otoczenie, rady dobrych ludzi, a często i niepowodzenia są
narzędziami w ręku Opatrzności.
Pan Bóg coś na nas dopuści, ale nigdy nas nie opuści. Boża obecność i bliskość są
szczególnie ważne w trudnych chwilach, kiedy potrzebujemy Bożej pomocy. Słowo „opatrzność”
w języku polskim jest bliskie słowu „opatrzeć”. „Opatrzność” to również opatrywanie ran. Bóg
nie tylko na nas patrzy, widzi naszą życiową drogę, ale też opatruje nasze rany, byśmy mogli iść
dalej.
Katecheza, 28 września 2025.
Stworzenie świata niewidzialnych duchów- aniołów
W wielu domach rodzice umieszczają nad łóżeczkiem syna lub córki obrazek Anioła
Stróża. Zwykle przedstawiony jest on jako uduchowiona istota ze skrzydłami, strzegąca dzieci.
Jedną z pierwszych modlitw, którą rodzice uczą swoje dziecko jest modlitwa: Aniele Boży, Stróżu
mój. W czasie dzisiejszej katechezy spróbujemy odpowiedzieć na pytania: kim są aniołowie? Co
o nich wiemy? Czego na ich temat uczy Kościół?
Słowo anioł pochodzi od greckiego słowa angelos i oznacza zwiastuna albo posłańca.
Anioł to istota, która nie należy do świata ziemskiego, ale może kontaktować się z ludźmi
i wywierać na nich wpływ. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Jako stworzenia
czysto duchowe aniołowie posiadają rozum i wolę: są stworzeniami osobowymi
i nieśmiertelnymi. Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne” (KKK 330). Jan
Paweł II nauczał, że „stanowią one jak gdyby najbliższe środowisko Boga”. Biblia wielokrotnie
wspomina o udziale aniołów w najważniejszych momentach historii zbawienia. W Starym
Testamencie anioł strzegł bram raju po opuszczeniu tego miejsca przez Adama i Ewę (Rdz 3,24);
aniołowie objawiali prorokom wolę Boga (Iz 6,6; Ez 40,3) oraz głosili chwałę Stwórcy (Iz 6,2).
W szczególności aniołowie mają misję troszczenia się o ludzi. Widać to doskonale w Nowym
Testamencie, kiedy to anioł zapowiedział Zachariaszowi niezwykłe narodziny jego syna (Łk 1,19),
zwiastował Maryi poczęcie Jezusa (Łk 1,26) i polecił Józefowi udać się do Egiptu, aby uchronić
Dzieciątko przed zemstą Heroda (Mt 2,13-19). Ewangelie mówią także o obecności
anielskiej podczas modlitwy Jezusa w Ogrójcu (Łk 22,43), przy grobie Zmartwychwstałego (Łk
24,4) i przy Wniebowstąpieniu (Dz 1,11). Wszyscy Ewangeliści zapisują też, że „Syn
Człowieczy… przyjdzie w chwale Ojca swojego razem z aniołami świętymi” (por. Mk 8,38).
Z analizy tekstów biblijnych wynika, że aniołów jest wielu. Są oni „stworzeniami
duchowymi, które nieustannie wielbią Boga i służą Jego zbawczym zamysłom. Współdziałają we
wszystkim, co dla nas jest dobre. Otaczają Chrystusa, swego Pana, służą Mu w szczególny sposób
w wypełnianiu Jego zbawczej misji wobec ludzi” (KKK 350, 351). Biblia wspomina o różnych
grupach aniołów (chórach anielskich), wymieniając m.in. archaniołów, serafinów, cherubinów,
moce, zwierzchności albo panowania. Zapewne to zróżnicowanie wynika ze spełnianych przez
nich funkcji.
Katecheza, 21 września 2025.
Bóg jest jeden i jedyny
Symbol wiary nicejsko-konstantynopolitański, który odmawiamy podczas każdej
niedzielnej Mszy Św., zaczyna się od słów: „Wierzę w jednego Boga”. Wyznanie, że „jest
jeden Bóg” stanowi zatem pierwszą i główną prawdę wiary chrześcijańskiej. Podobnie jak
żydzi i muzułmanie, chrześcijanie są monoteistami. Słowo monoteizm z języka greckiego
oznacza jednego Boga. Bóg objawił się Narodowi Wybranemu, który szedł do Ziemi
Obiecanej, tymi słowami: „Słuchaj, Izraelu, Pan jest naszym Bogiem — Panem jedynym.”
(Pwt 6,4). Dekalog już w pierwszym przykazaniu naucza: „Nie będziesz miał bogów
cudzych przede Mną!” (Wj 20,3). U początku wiary monoteistycznej stoi zatem zdecydowane
odrzucenie przez Stary Testament pogańskiego politeizmu, czyli wielobóstwa. Jezus Chrystus
potwierdził tę wiarę w przykazaniu miłowania jednego Boga „z całego serca, z całej duszy, ze
wszystkich myśli i ze wszystkich sił”.
Mówiąc wraz z Kościołem: „Wierzę w jednego Boga”, wyznajemy przede wszystkim,
to że Bóg może być tylko jeden i nie ma sobie równego. Gdyby Bóg nie był jeden, nie byłby
Bogiem. Wiara ta ma także wielkie znaczenie praktyczne. Uczy bowiem „żyć
w dziękczynieniu”: jeśli Bóg jest Jedyny, to wszystko, czym jesteśmy i co
posiadamy, pochodzi od Niego. Uczy poznawać jedność i prawdziwą godność wszystkich
ludzi, dzieci Jedynego Boga. Uczy też, że im bardziej i głębiej wierzymy w Boga jako Pana
naszego życia, tym mniej jesteśmy niewolnikami rzeczy i ludzi. Dzisiaj naszymi bożkami
może stać się wszystko to, co czynimy wartością najwyższą: np. pieniądze, kariera, władza,
sprzęt elektroniczny, samochód itp. Praktycznie każda wartość, która jest dobra sama w sobie,
może niestety przybrać postać zniewalającego nas bożka, jeżeli zajmuje w naszym życiu
pierwsze, najważniejsze miejsce, które należy do Pana Boga.
Katecheza, 14 września 2025.
Co oznacza, że Bóg jest wszechmocny?
W pierwszym zdaniu mszalnego wyznania wiary wypowiadamy słowa:
„Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego”. Co zatem oznacza, że Bóg jest
wszechmogący? Tak wielu ludziom trudno jest myśleć o tym, że Bóg jest
wszechmogący, gdy patrzą na krzyż Chrystusa, na cierpienie i zło obecne w
dzisiejszym świecie. Katechizm Kościoła Katolickiego przypomina: „Spośród
wszystkich przymiotów Bożych Symbol wiary wymienia tylko wszechmoc Bożą;
wyznanie jej ma wielkie znaczenie dla naszego życia. Wierzymy, że wszechmoc Boża
jest powszechna, ponieważ Bóg wszystko stworzył, wszystkim rządzi i wszystko
może; jest miłująca, ponieważ Bóg jest naszym Ojcem; jest tajemnicza, ponieważ
tylko wiara może ją rozpoznać, gdy «w słabości się doskonali» (2 Kor 12, 9)” (KKK
268). Równocześnie „niekiedy Bóg może wydawać się nieobecny i niezdolny do
przeciwstawienia się złu. Bóg Ojciec objawił jednak swoją wszechmoc w sposób
najbardziej tajemniczy w dobrowolnym uniżeniu i w zmartwychwstaniu swego Syna,
przez które zwyciężył zło” (KKK, 272). Niezwykłe świadectwo o wszechmocy Boga
w bardzo trudnej sytuacji życia daje biblijny Hiob: „Wiem, że Ty wszystko możesz, co
zamyślasz, potrafisz uczynić” (Hi 42, 2).
Rzeczywiście trudno jest nam sobie wyobrazić Boga Wszechmogącego, gdy
patrzymy na cierpienie i moc zła w świecie. „Chcielibyśmy, rzecz jasna, wszechmocy
Bożej według naszych schematów myślowych i naszych pragnień: Boga
‹‹wszechmogącego››, rozwiązującego problemy, interweniującego, aby ustrzec nas od
wszelkich trudności, zwyciężającego wszystkie przeciwne moce, zmieniającego bieg
wydarzeń i usuwającego ból” – powiedział w jednej z katechez Benedykt XVI.
Jednak, jak zauważył poprzedni papież, „Jego wszechmoc jest inna: nie wyraża się
jako automatyczna czy arbitralna siła, lecz naznaczona jest miłującą, ojcowską
wolnością. W istocie Bóg, stwarzając wolne stworzenia, obdarzając wolnością,
zrezygnował z części swej mocy, pozostawiając nam moc naszej wolności. (…) Jego
wszechmoc nie wyraża się w przemocy, nie wyraża się w zniszczeniu wszelkich mocy
przeciwnych, jakbyśmy tego chcieli, lecz wyraża się w miłości, miłosierdziu,
przebaczeniu, w obdarzaniu nas wolnością, w nieustannym wezwaniu do nawrócenia
serca, w postawie jedynie pozornej słabości; Bóg wydaje się słaby, jeśli patrzymy na
Jezusa Chrystusa, który się modli, zachęca nas, który pozwala się zabić. W tej
postawie pozornej słabości, na którą składa się cierpliwość, łagodność i miłość,
ukazuje: to jest prawdziwa moc, to jest moc Boga, która zwycięży”.
Katecheza 7 września 2025.
Co to znaczy wierzyć?
Pierwsze i najważniejsze słowo, które wypowiadamy podczas składania
wyznania wiary to słowo wierzę. Spróbujmy w czasie dzisiejszej katechezy
odpowiedzieć na pytanie co ono tak naprawdę oznacza? Kiedy mówię komuś: „wierzę
ci”, to znaczy, że przyjmuję to, co mówi, za prawdziwe. Jednak wiara to coś więcej niż
tylko samo przekonanie o czymś. Zwykle, kiedy myślimy o wierze w coś lub w kogoś,
mamy na myśli intelektualne przekonanie, że to coś czy ten ktoś istnieje. Wiara w
Boga oznacza jednak coś więcej: nie tylko uznanie, że On istnieje, lecz także zaufanie
Mu na tyle, że zgadzamy się postępować zgodnie z tym, co do nas mówi.
Zilustrujmy to pewnym przykładem. Załóżmy, że pewien człowiek znalazł się
nad przepaścią i chce dostać się na drugą stronę. Jedynym sposobem na to jest most
przerzucony nad nią. Ten człowiek mógłby oczywiście powiedzieć, że wierzy w to, iż
przejście po tym moście jest bezpieczne i na tym poprzestać. Taka „wiara” jednak nie
zaprowadzi go na druga stronę, gdyż wprawdzie ten człowiek twierdzi, że wierzy, ale
nie wiąże się z tym żadne jego działanie. Jeśli jednak naprawdę wierzy, że może
bezpiecznie przejść, to wejdzie natychmiast na most i pójdzie po nim dalej. Ten
przykład pokazuje nam że możemy wierzyć w istnienie Boga i na tym poprzestać. To
jednak nie doprowadzi nas do zbudowania żywej relacji z Nim i zaufania Mu.
Oczywiście, jeżeli chcemy w taki sposób zaufać Bogu, musimy najpierw
wiedzieć, jaki On jest i czego od nas oczekuje. Zanim człowiek zdecyduje się, czy
przejście przez most jest bezpieczne, na pewno dobrze przyjrzy mu się, żeby ocenić,
czy naprawdę tak jest. Podobnie jest z wiarą: Bóg nie chce nigdy, aby wiara człowieka
była ślepa albo głupia, wynikała jedynie z tradycji, przesądów albo niewiedzy; chce
raczej, aby każdy człowiek mógł poznać Go i świadomie zdecydować o tym, że chce
Mu wierzyć. Bóg objawił ludziom, siebie poprzez Biblię – Pismo Święte. Jednak taki
sposób poznania Boga to zaledwie początek – to tak, jakby czytać książkę o kimś,
kogo nigdy nie miało się okazji spotkać. Bóg chce, abyśmy poznali Go naprawdę,
osobiście – On jest osobą, z którą możemy rozmawiać, poznawać Go i nawiązać bliską
więź. Wiara w Boga oznacza więc posiadanie takiej z Nim więzi.
Katecheza 31 sierpnia 2025.
Odpusty zupełnie, które możemy zyskać w oznaczonych dniach roku.
W czasie ostatniej katechezy rozważaliśmy na temat praktyk pobożnościowych, za
które można zyskać odpust zupełny codziennie. Dziś spróbujemy omówić wybrane praktyki,
do których przypisany jest odpust zupełny, który wierni mogą zyskać w wybrane dni roku.
Odpusty zupełne, które można uzyskać w oznaczonych dniach:
1. Za pobożne, publiczne odmówienie hymnu O stworzycielu Duchu przyjdź w dniu 1
stycznia oraz w uroczystość Zesłania Ducha Świętego.
2. Za pobożne, uroczyste odmówienie hymnu Sław języku tajemnicę z wezwaniem i
modlitwą w Wielki Czwartek i w uroczystości Bożego Ciała.
3. Za pobożny udział i ucałowanie Krzyża w czasie uroczystości adoracji krzyża w
liturgii Wielkiego Piątku.
4. Za odnowienie, w jakiejkolwiek używanej formule, przyrzeczeń Chrztu Św.:
a) w czasie nabożeństwa w Wigilię Paschalną
b) w rocznicę swojego chrztu
5. Za pobożne, publiczne odmówienie aktu wynagrodzenia Jezu najsłodszy w
uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa.
6. Za pobożne, publiczne odmówienie Aktu oddania się rodzaju ludzkiego Jezusowi
Chrystusowi w uroczystość Chrystusa Króla.
7. Za pobożne nawiedzenie cmentarza wraz z modlitwą za zmarłych, choćby tylko w
myśli, w dniach od 1 do 8 listopada zyskać można codziennie odpust zupełny, który
można ofiarować jedynie za zmarłych.
8. Za pobożne nawiedzenie kościoła lub kaplicy w dniu Zadusznym. Odpust ten można
zyskać tylko za zmarłych, a przy nawiedzeniu kościoła lub kaplicy trzeba odmówić
modlitwy Ojcze nasz i Wierzę w Boga.
9. Za publiczne odmówienie hymnu Ciebie Boże wysławiamy w podziękowaniu Panu
Bogu za łaski w ostatni dzień roku.
10. Za udział z pobudek religijnych w uroczystym nabożeństwie eucharystycznym,
odbywanym na zakończenie Kongresu Eucharystycznego.
11. Za odprawienie rekolekcji przynajmniej przez 3 pełne dni.
12. Za udział w uroczystym zakończeniu Misji ludowych, o ile wierny wysłuchał w czasie
misji kilku nauk.
13. Za przyjęcie, z pobożnym usposobieniem, błogosławieństwa papieskiego Urbi et
Orbi, którego udzielił Ojciec Święty nawet tylko przez radio.
Katecheza 24 sierpnia 2025.
W jaki sposób możemy zyskać odpust cząstkowy?
W czasie ostatniej katechezy dowiedzieliśmy się czym się różni odpust zupełny od
cząstkowego? Doszliśmy do wniosku, że ten kto zyskuje odpust cząstkowy dostępuje
odpuszczenia takiej kary doczesnej za grzechy, na jaką zasługuje wartość spełnionego przez
niego dobrego czynu i w zależności od tego, jakim odpustem cząstkowym obdarzył Kościół
określoną czynność, której spełnienia podjął się człowiek. Im bardziej ktoś wykonuje dany
czyn z wiarą, miłością, pokorą, szczerym sercem, tym większą duchową korzyść odnosi. W
czasie dzisiejszej katechezy spróbujemy sprecyzować w jaki sposób można odpust cząstkowy
zyskać. Papież Paweł VI w Konstytucji apostolskiej o odpustach Indulgentiarum doctrina
przedstawił trzy sposoby zyskiwania odpustów cząstkowych. Oto one:
Sposób pierwszy:
Każdy wierzący może uzyskać odpust cząstkowy, jeśli podczas codziennych
obowiązków i trudności życia zwróci swoją myśl do Boga z pokorną ufnością i doda do tego
krótką modlitwę, tzw. akt strzelisty – nawet tylko w myślach. Taka praktyka pomaga lepiej
wykonywać codzienne zadania i znosić trudności życiowe. Ma duże znaczenie duchowe –
rozwija miłość do Boga i chrześcijańską nadzieję, zachęca do częstszej modlitwy i dobrych
intencji. Akt strzelisty to krótkie wezwanie do Boga, Maryi lub Świętych – np. Jezu, ufam
Tobie, Maryjo, wspomóż mnie, Boże, pomóż mi. Nie trzeba go wypowiadać na głos –
wystarczy pomyśleć go z wiarą.
Sposób drugi:
Wierzący uzyskuje odpust cząstkowy, gdy z pobudek wiary pomaga potrzebującym –
osobiście lub dzieląc się swoim majątkiem. Chodzi o uczynki miłosierdzia względem duszy i
ciała, czyli każdą pomoc bliźniemu, który naprawdę jest w potrzebie. Ważne jest, by robić to
z motywów wiary, nie tylko z ludzkiego współczucia czy chęci uznania. Taką pomocą może
być np. rozmowa z kimś samotnym, danie pieniędzy osobie biednej, pomoc sąsiadowi – pod
warunkiem, że wypływa z miłości bliźniego zakorzenionej w wierze.
Sposób trzeci:
Wierzący może otrzymać odpust cząstkowy, gdy w duchu umartwienia świadomie
zrezygnuje z czegoś dobrego, ale przyjemnego. Chodzi o drobną ofiarę – np. rezygnację ze
słodyczy, serialu, wygody – z miłości do Boga i chęci duchowego wzrostu. Warunkiem jest,
żeby ta rezygnacja była dobrowolna i miała duchowy sens, a nie wynikała np. z diety czy
obowiązku. Takie praktyki pomagają opanować samego siebie i uczą większej miłości do
Boga.